Biała Magia jako najtrudniejszy z rodzajów
Uniwersytet Magii i Czarodziejstwa (2015)
Zanim przejdę do meritum treści, chciałabym najpierw odpowiedzieć na pytanie “czym jest biała magia?”. Mówiąc językiem najprostszym, jest to rodzaj magii służący dobru, mający na celu chronić innych, nieść dobro, nauczyć życia w zgodzie z naturą. Oczywiście, pojęcie to jest dużo szersze i tak naprawdę trudne do zdefiniowania. Bo przecież, czy wszystko dzieli się na dobro i zło? Czasem wystarczy nie krzywdzić, nie działać na szkodę osoby trzeciej. Białą magię charakteryzuje także brak korzyści z działania, z pomocy innym. Krótko mówiąc - brak profitów.
Opierając się na powyższej, ogólnej, definicji postaram się uargumentować tezę mówiącą o białej magii jako najtrudniejszym rodzaju magii.
Co czyni białą magię tak niebywale trudną?
Jednym z najważniejszych kryteriów będzie cecha wspomniana w definicji białej magii jako ostatnia, czyli brak korzyści. W dzisiejszym świecie ciężko o bezinteresowność, czysty altruizm. W świecie, w którym na pierwszym miejscu stoją dobra materialne, kariera, tytuły naukowe zwyczajnie brak na to miejsca. Z pewnością wiele osób zapytałoby “po co robić coś, jeśli my nic z tego nie mamy?”. No właśnie, po co? Aby robić coś dla kogoś, bez myślenia o własnym “ja”, trzeba być człowiekiem o niezwykle dobrym, otwartym na innych sercu, nieprzepełnionym nadmiernymi ambicjami i żądzą posiadania. Ale z drugiej strony, od najmłodszych lat uczeni jesteśmy, aby być najlepszymi, aby piąć się na szczyt. W Hogwarcie rywalizujemy o oceny, o tytuł prefekta, Puchar Domu, czy Puchar Quidditcha. Ambicja goni ambicję, rywalizacja z czasem staje się niezdrowa, a to już zamyka nasze serca przed altruizmem. Praca, kariera...nie wygląda to inaczej. Awanse, stanowiska, tytuły… Zamykamy się w ciasnym kręgu własnego “ja”, własnych osiągnięc, ambicji, aspiracji, dążeń, marzeń. Przestajemy zauważać osobę stojącą przy naszym boku. Nie widzimy w niej bliźniego, tylko rywala. W naszym umyśle tworzy się swego rodzaju bariera, która nie pozwala nam robić czegoś dla innych, czegoś, z czego nie wyciągniemy korzyści, bo to może nas osłabić, odebrać nam awans, czy tytuł. Pojawia się myśl, iż pomagając jemu, możemy zaszkodzić sobie, gdy skupimy się na czymś innym niż nasze dążenia.
Działanie na szkodę osoby trzeciej (lub drugiej) jest o wiele łatwiejsze, zważywszy na fakt, jak wielce “pomocne” może okazać się to dla nas. Możemy nawet popłynąć na fali wyobraźni i wyobrazić sobie scenkę rozmowy kwalifikacyjnej dwóch osób, starających się o jedno stanowisko. O jakże łatwe byłoby spetryfikowanie i ukrycie rywala, aby zdobyć tę wymarzoną posadę, czyż nie?
Czarna magia - jako opozycja dla białej magii - niesie ze sobą niesamowite profity, niezależnie od sposobu, w jaki jej użyjemy. Czy posuniemy się do czarnoksięstwa, czy “drobnych występków”. I nie chodzi tu wyłącznie o dobra materialne, ale także swego rodzaju poczucie wyższości, bycia lepszym, silniejszym. Pojawia się uczucie bycia “ponad innymi”. To droga o wiele łatwiejsza od białej magii (oczywiście, mowa tu o drodze wyboru między czarną, a białą magią).
Kolejnym aspektem, który mogę użyć jako argument jest aspekt umiejętności, wiedzy. W definicji z początku pracy użyłam sformułowania “chronić innych”. Jednakże, aby chronić, należy wiedzieć przed czym, a to - wbrew pozorom - nie jest takie łatwe. Dlaczego?
Z kilku powodów.
Po pierwsze, czarna magia sama w sobie jest magią potężną. Nie chodzi tu o użycie zaklęcia petryfikującego z sytuacji o rozmowie kwalifikacyjnej. Posługiwanie się czarną magią idzie o wiele dalej, głębiej, bo przecież czarna magia to nie tylko zaklęcia. To eliksiry, klątwy, czy nawet demony, konszachty z diabłem(jeśli mówimy tu o pierwszym podziale czarnej magii). To ogromna paleta możliwości! I teraz, aby chronić, trzeba posiadać wiedzę o każdej z możliwości. Rozpoznać eliksiry czarnomagiczny, umieć zdjąć klątwe czy posunąć się nawet do zdolności walki z demonami.
Wiedza, właśnie! Kolejny powód.
Dlaczego?
Wiedza o czarnej magii nie jest czymś, co wyniesiemy z Hogwartu. Informacji o czarnej magii nie wyniesiemy z pierwszej lepszej książki zapożyczonej z hogwarckiej biblioteki (pomijając dział Ksiąg Zakazanych). Nie dowiemy się o tym przy pogawędkach na lodach u Floriana Fortescue. Jest to wiedza tajemna, głęboko skrywana tak, aby tylko nieliczni mogli z niej korzystać. Ciężar zdobycia tej wiedzy i odpowiednich umiejętności spoczywa na nas, na barkach tego, który zechce chronić, zechce być swego rodzaju “tarczą”. Istnieje możliwość, iż w celu zdobycia tej wiedzy sami będziemy musieli zetknąć się z czarną magią. Być może nawet jej zakosztować.
To niezwykle długa, wyczerpująca i wręcz heroiczna droga.
Spoglądając na argumenty, które - choć wypisane dość ogólnikowo - dają nam podgląd na to jak trudną i dlaczego jest biała magia. Należy jednak pamiętać, że mimo swego trudu i ciężaru biała magia, pomimo tego, co napisałam wcześniej, przynosi nam korzyści. Nie są to dobra namacalne, lecz zwykła dobroć i czystość serca oraz ducha, jaką biała magia może wnieść w nasze życie, a także radość i dumę z niesienia pomocy.